Miało być o Paryżu, a w tytule Bruksela...
Podróż zaczęła się w sobotę z samego rana (dosłownie dopiero co wstałam z łóżka i hop do autokaru), w Kołbaskowie była przerwa na pyszny żurek i wiejski chleb. Późnym wieczorem dojechaliśmy do Niemiec i tam mieliśmy nocleg, żeby nazajutrz, z samego rana wyruszyć na zwiedzanie Brukseli. Najpierw przez godzinę szukaliśmy miejsca na zaparkowanie autokaru, ale to dobrze, bo padał deszcz i przy okazji pozwiedzaliśmy zakamarki miasta. Przestało padać i znalazło się miejsce - można zacząć zwiedzać: Ratusz, Wielki Plac, Dom Króla, Katedra św. Michała i św. Guduli, Manneken Pis (sikający chłopiec rzeczywiście nie robi wielkiego wrażenia), Don Kichot, w czasie wolnym antykwariat w bocznej uliczce, w którym zalazłam "Jadąc do Babadag" Stasiuka po francusku oraz pyszne gofry z belgijską czekoladą. Później obiad i ruszamy w dalszą drogę - do Paryża!
 |
Żurek. |
 |
Targ staroci |
 |
Belgijskie piwa. |
A ten zurek w Kołbaskowie to gdzie? Mniam, ake bym takiego gofra zjadła!
OdpowiedzUsuńMoże w Brugii będą to zjemy gofry! :) a żurek był w zajeździe U Śnieżków. Wracając zjedliśmy tam obiad i też był bardzo dobry.
UsuńO! Musz ten zajazd zapamiętać:) W Brugii na pewno będa gofry mniam!
Usuńo, to była taka podróż z przystankami? fajnie! Bruksela prezentuje się ciekawie! tulipany będą mnie zachwycać zawsze i wszędzie :)
OdpowiedzUsuńTylko z tym jednym przystankiem, z powrotem już niestety 22 godziny spędziłam w autokarze :/ ale i tak było fajnie ;)
Usuńosz kurczaki, nie wiem czy bym dała rada 22 godziny...
Usuń8 godzin powrotu z Krakowa odczuwam po dziś dzień, a 22 ;p
Ja już też będę unikać takich długich podróży. Jednak samolot - to jest to!
Usuńpiękne skrzypce i wyglądający na bardzo smakowity gofr - to najbardziej rzuciło mi się w oczy :)
OdpowiedzUsuńMi gofr rzucił się również na żakiet i ręce do łokci i całą twarz (szczególnie czekolada) ;)
Usuń