Strony

sobota, 29 czerwca 2013

Bloglovin.

 Jeszcze nie jestem 100% pewna czy rzeczywiście google reader (czy co to tam jest) od 1 lipca przestanie istnieć, ale na wszelki wypadek założyłam konto na Bloglovin i wszystkich chętnych zapraszam do śledzenia mojego bloga tam :)

Follow my blog with Bloglovin


I czereśnie :)

czwartek, 20 czerwca 2013

Kazimierz Dolny (czyli Budapeszt dzień 5.).

Z samego rana wyruszyliśmy z Rzeszowa prosto do Kazimierza Dolnego. Byłam już w Kazimierzu dwa razy i wtedy jakoś bardziej mi się podobało (co nie znaczy, że teraz nie ;)). Za to tym razem nie miałam przygód z Cygankami ;) Czasu wolnego było bardzo mało, do tego było gorąco i byłam zmęczona podróżą. Ale lody jadłam pyszne, no i oczywiście koguty z ciasta.
Szkoda, że wycieczka tak szybko minęła. Nie chciało mi się wyjeżdżać z Węgier. 






niedziela, 16 czerwca 2013

Budapeszt dzień 4.

Czwartego dnia wycieczki już niestety musieliśmy wyjeżdżać z Budapesztu. Ciągle jeszcze czuję niedosyt, będę musiała tam wrócić. Nie wracaliśmy jeszcze do domu, tylko pojechaliśmy do małego miasteczka Szentendre. Tam zwiedziliśmy muzeum marcepanu i winiarnię (z degustacją wina :)). Bardzo ładnie tam było i oczywiście same polskie wycieczki ;). Wieczorem znowu mieliśmy nocleg w Rzeszowie, a następnego czekało na nas kolejne małe miasteczko do zwiedzania. 





W muzeum marcepanu Michael Jackson był z białej czekolady ;)

Marcepanowe zabawki.












czwartek, 13 czerwca 2013

Budapeszt dzień 3.

        Po wczorajszym wieczornym rejsie miałam ochotę się wyspać, ale znowu trzeba było rano wstać, śniadanko (bez porównania z tym rzeszowskim ;)) i zwiedzanie. Najpierw budynek parlamentu, ale tylko z zewnątrz, bo podobno są mega kolejki, żeby wejść do środka. Po krótkim spacerze po mieście i zwiedzeniu Bazyliki św. Stefana pojechaliśmy autokarem na Wzgórze Zamkowe. Stamtąd uroczymi uliczkami doszliśmy do zamku. Później był czas wolny na zakupy w hali targowej - myślałam, że spróbuję jakiś fajnych potraw, ale było za dużo ludzi i za mało czasu. Za to kupiłam rzodkiewki giganty! ;)
Wieczorem była uroczysta kolacja z muzyką, tańcami regionalnymi i pysznym winem i palinką :)






Masa krytyczna :)

Maluszek! :)






Parlament.

Agaton ;)





Tutaj może nie widać, ale to na prawdę ogromne rzodkiewki ;)

niedziela, 9 czerwca 2013

Budapeszt dzień 2.

Z samego rana wyjechaliśmy z Rzeszowa i nie zatrzymując się ani na chwilę (szkoda...) na Słowacji dojechaliśmy do Budapesztu. Trochę zdjęć słowackich wsi udało mi się zrobić przez okno autokaru, ale chętnie bym sobie pozwiedzała.
Na miejscu zdążyliśmy jeszcze tego dnia przejść się trochę po mieście, wjechać na Górę Gellerta (ekstra widok, szkoda, że już ciemno było) i popłynąć statkiem po Dunaju.






















Konie, foki, inne zwierzęta