Pewnej słonecznej, ale już jesiennej niedzieli postanowiłam nazbierać gruszek z naszej ogrodowej gruszy i zrobić mus. Jak postanowiłam, tak zrobiłam! W musie obok gruszek znalazło się kilka jabłek, anyż, goździki, kardamon, wanilia i cukier. Wszystko razem wylądowało w garnku, pogotowało się chwilę i zostało zmiksowane blenderem. Gorące hop do słoików i czeka na zimę.
w życiu czegoś takiego nie jadłam, ale to musi być NIEZIEMSKIE!!!
OdpowiedzUsuńJa też do zeszłej niedzieli w życiu czegoś takiego nie jadłam ,ale nieskromnie powiem, że to jedna z lepszych rzeczy jakie zrobiłam do słoików ;)
OdpowiedzUsuńO ile "surowe" gruszki czy jabłka wręcz uwielbiam, o tyle gotowanych nie trawię, a wszelkiej maści musy czy jabłeczniki w ogóle mi nie podchodzą. Jabłecznik zjem tylko pod warunkiem, że wywalę z niego owoce. :)
OdpowiedzUsuńmlask na wszystko, co jest z Agatonowego słoika (oprócz dyni marynowanej, bo ona była marynowana, conie?)
OdpowiedzUsuńbyła marynowana (i pyszna!), ale w tym roku chyba nie będzie, bo coś mi się nie chce robić ;)
OdpowiedzUsuńSuper gruszki! :-)
OdpowiedzUsuń