Lato nas nie rozpieszczało pogodą, za to jesień jak na razie jest bardzo udana. Ostatni weekend spędziłam na wsi, bimbając, spacerując i zbierając grzyby (szt. 2). Było ognisko, kiełbaski, piwko. Było czytanie na tarasie jednej z najlepszych książek (Paul Auster "Trylogia nowojorska"). PKP wyjątkowo nie zawiodło i pociągi jeździły zgodnie z planem.
Kurczę, jak dawno nie byłem na wsi. Brakuje mi tego klimatu, zapachu, leśnych wypraw. Chyba czas wybrać się znów gdzieś na wieś... :-)
OdpowiedzUsuńoj tak, to chyba jedna z piękniejszych jesieni, jakie pamiętam...
OdpowiedzUsuń