Obydwa przepisy to wariacje na temat tego, co przeczytałam u Bei (przy okazji polecam;)).
Węgierki w czekoladzie:
-węgierki,
-cukier (u mnie brązowy),
-cukier z wanilią,
-kakao (Deco Moreno),
-czekolada gorzka (Wawel 70%)
Chutney śliwkowy:
-śliwki,
-czerwona cebula,
-czerwone wino,
-ocet balsamiczny,
-rodzynki,
-miód,
-cukier,
-kardamon, imbir, pieprz kajeński, goździki,
A to u mnie w ogrodzie :)
Węgierki w czekoladzie? Pyszności! ;-)
OdpowiedzUsuńWłaśnie rozbudziłaś moje łakomstwo, więc chyba przyrządzę je sobie w domu, albo- co jest pewniejsze- pójdę do sklepu kupić gotowe. ;-)))
o matko, matko! uwielbiam wariacje na temat śliwek! a jeśli w wariacjach jest jeszcze czekolada, to czego chcieć więcej? :)
OdpowiedzUsuńi już nie wspomnę nawet, że słoneczniki, to moje najukochańsze kwiaty!
pierwsze zdjęcie mnie rozwaliło, mniam!
OdpowiedzUsuńjakieś dwa tyg. temu całą rodziną mieliśmy akcję zrywania śliwek w sadzie u babci :P wiesz, drabiny, kosze i te sprawy.. hehe ja uwielbiam takie chwile :)) a teraz w domu pełno śliwek :D
też mam słoneczniki w ogrodzie, uwielbiam je, zwłaszcza ich ciepły, niezapomniany, wrześniowy zapach.
A ja dziś jadłam lody o smaku śliwki w czekoladzie, choć z tego, co u Ciebie widzę, to bym wolała takie Twoje smakołyki :D
OdpowiedzUsuńMNIAM! I śliweczki dobre na nie powiem co :D
OdpowiedzUsuńKolejne postanowienie - nie wchodzić na tego bloga jak jestem głodna, efekt idę do sklepu po śliwki i czekoladę :).
OdpowiedzUsuń