Wyliczyłam, że ostatni raz w Giżycku byłam jakieś 17 lat temu. No i wczoraj i przedwczoraj. Dodatkowo jeszcze na wsi, gdzie spędziłam wakacje x2. Wszystko wydawało mi się mniejsze niż wtedy, ale takie są uroki dorastania (starzenia się?;)). Pogoda dopisała średnio, ale za to jedzonko bardzo. Sama na pewno będę kiedyś robić i wafle, i ciacho, i polędwiczki w sosie serowo-pieczarkowym, więc przepisy dopiero wtedy. Bardzo udany weekend :)
Ale łakocie! A ta pani z parasolką to mama? Super zdjęcia...
OdpowiedzUsuńMazury, wiesz, że nigdy nie byłam...
OdpowiedzUsuńa pyszności rewelacyjne prezentujesz :)
Pięknie tam. :)
OdpowiedzUsuńDo tej pory byłem tam tylko przejazdem do Białegostoku. Może czas się tam zatrzymać? :)