Parę dni odwlekałam dodanie postu o moim zeszło tygodniowym urlopie we Lwowie, bo nie wiem jak opisać tak udany wyjazd. Na początek napiszę, że było super! ;)
Wycieczka zaczęła się już w Warszawie, gdzie się spotkałyśmy we trzy i z dwoma przesiadkami (Kraków, Rzeszów) dojechałyśmy do Przemyśla. Stamtąd do Medyki - przejście graniczne (cała
маршрутка była zaangażowana w znalezienie naszego hostelu, a wszystko zaczęło się od pani, która wracała z urodzin brata i chciała nas poczęstować ciastem) - Lwów (zdecydowanie polecam hostel Kosmonaut ). Później już tylko zwiedzanie, zwiedzanie, zwiedzanie, w końcu mamy na to tylko sześć dni ;).
Podróż powrotna też troszkę trwała, ale czas szybko zleciał bo:
- z Lwowa do Szeginii jechałyśmy w marszrutce z kurczaczkami, dziećmi na kolanach, bukietami kwiatów i w ogóle tłumem ludzi,
- na przejściu granicznym czekałyśmy 2 godziny w kolejce z tłumem "mrówek", a potem całe szczęście trafiłyśmy do "odpowiedniego" celnika,
- jadłyśmy pyszne zapiekanki i warzywa w barze mlecznym w Przemyślu
- bez przesiadek dotarłyśmy do Warszawy z całkiem ciekawym towarzystwem w przedziale (heh)
A pomiędzy dojazdem a powrotem działo się, oj działo:
- była wycieczka po zamkach (Złota Podkowa) - po rosyjsku,
- był wieczór w Operze i wieczór w Lampie Naftowej,
- była wycieczka do Drohobycza i Truskawca i picie super pysznej wody naftusi,
- była wycieczka do Ашан'a i czipsy krabowe, kawiorowe i o smaku nóżek w galarecie z chrzanem,
- była wspinaczka na Wysoki Zamek i ucieczka przed burzą,
- było zwiedzanie Cmentarza Łyczakowskiego,
- był kawior na śniadanie (poniedziałek) i testowanie gorzałki (środa),
- był bazar krakowski i świńskie głowy i tony czereśni,
- był koncert w Filharmonii i afterparty.
Jak na razie to tyle, przy okazji zdjęć podopisuję więcej.
 |
бабуся |
 |
Balony. |
 |
Trampki. |
 |
Kawa. |
 |
Niebo. |
|
|
|
|
|
|
 |
Konik. |
och Lwów...
OdpowiedzUsuńKochana, jak ja Ci zazdroszczę! ciągnie mnie w te rejony, oj ciągnie! czipsy miałam okazję jeść z kalmarów (przywiezione z wyprawy nad Bajkał - niestety nie mojej) i smakowały dla mnie jak...ser ;), a że lubię poznawać nowe smaki, to się skusiłam jeszcze na wodorosty (trącały mułem, że ho ho) i kawior!
Zdjęcia super, trampki mnie powaliły! Czekam zdecydowanie na więcej!
Pozdrawiam i że się powtórzę - Z A Z D R O S Z C Z Ę!
:) Czipsy kalmarowe czekają na spróbowanie :) Ja teraz marzę o Krymie, ale to najwcześniej za rok... Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńO ja! To ja czekam na jakąś szerszą relację o pani co częstowała ciastem, rzeczach co się działy i towarzystwie w pociągu i dzieciach na kolanach!
OdpowiedzUsuńRelacja zdana :)
OdpowiedzUsuń