W sobotę pojechałam do M. na wieczór filmowy. Zostałam zaproszona na noc i bardzo się cieszę, bo miałam przyjemność przez chwilę spać z Wampirkiem pod kocem :)
Pierwszy film, jaki obejrzałyśmy, to drugi w mojej karierze film Ferzana Ozpetka, "Święte serce". Irene miała być niby bezwzględną i zimną businesswoman, a była całkiem uczuciowa. Tajemnica, która wydawała się najbardziej ciekawa z całego filmu, nie została rozwiązana, a nawet porządnie przedstawiona. Końcówka niepotrzebna.
Drugi film, dużo lepszy - "Soul Kitchen" Faith Akina. Znowu niemiecki film, ale o wiele ciekawszy od poprzedniego. Restauracja, właściciel, jego dziewczyna, która ma romans z Azjatą i przyjaciele spod ciemnej gwiazdy. Muzyka fajna, klimat też.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz